Pasta z bobu chodziła za mną już jakiś – długi czas. Dokładnie to od momentu, gdy zrobiliśmy naleśniki z groszkiem 🙂 Jak widać troszkę czasu minęło zanim swój pomysł zrealizowaliśmy.
Kilka prób zrobiliśmy, wprowadzaliśmy zmiany i poprawki. Aż w końcu powstała nasza wariacja na temat pasty z bobu. Jest ona doskonała do pieczywa jak i do przekąsek. Można ją potraktować jako kolację, ale również doskonale sprawdzi się w roli przystawki.
Składniki:
- 500 g świeżego bobu
- garść liści mięty
- 2 ząbki czosnku
- 1 łyżeczka soku z cytryny
- 2-3 łyżki oleju rzepakowego
- 1-2 łyżki bardzo zimnej wody
- sól, pieprz do smaku
- otarta skórka z cytryny
Przygotowanie pasty zaczynamy od ugotowania bobu. My wrzucamy umyte ziarna na osolony i delikatnie posłodzony wrzątek. Gotujemy bób około 10 minut. Po tym czasie wyjmujemy go i przelewamy zimną wodą – dzięki temu szybciej i łatwiej obierzemy go ze skórek.
Z obranych ziaren bobu zostawiamy sobie około garści do dekoracji pasty. Resztę umieszczamy w blenderze. Dodajemy liście mięty, czosnek, sok z cytryny oraz olej. Miksujemy całość na gładką masę. Następnie dodajemy zimną wodę i jeszcze chwilę miksujemy – dzięki temu pasta będzie bardziej aksamitna.
Gotową pastę przekładamy do miseczki, posypujemy całymi ziarnami bobu oraz otartą skórką z cytryny. Możecie jeszcze skropić ją olejem i posypać kilkoma posiekanymi liści mięty.
Bób to istny smak dzieciństa. Nigdy w życiu nie wpadłam na to by z niego zrobić pastę. Już niedługo!
Nigdy nie wpadłabym na pomysł stworzenia pasty z bobu 🙂
Uwielbiam bób i uwielbiam gotować, chyba sobie tu przysiądę na dłużej 🙂
bób kojarzy mi się mocno z dzieciństwem. tak naprawdę to jadałam chyba tylko u babci. może czas powrócić do zapomnianych smaków dzieciństwa 🙂