Kania … bardzo smaczny grzyb… przez niektóre osoby niezbierana… niedoceniana… ale moim zdaniem warta uwagi …
Kania najczęściej w moim domu przygotowywana jest na wzór… kotleta schabowego 😉 to moja ulubiona postać tego grzyba… tak przygotowaną czubajkę zjadamy samą… bez pieczywa… bez zbędnych dodatków… jestem ciekawa jak przygotowują ją inni… czy też tylko panierują… chętnie poznałabym nowe – nieznane mi zastosowania tego grzyba w kuchni … Zanim jednak to uczynię powiem Wam już jak ja ją przyrządzam – krok po kroku …
W przygotowaniu kania nie jest trudna. Potrzebujemy tylko mleko, jajko, bułkę tartą i olej do smażenia. W pierwszej kolejności czyścimy nasze grzyby – ponieważ spożywamy same kapelusze usuwamy trzonki ( ja delikatnie wykręcam je z kapeluszy ) … ale tutaj uwaga – zbierając grzyby w lesie wykręćcie cały trzonek z ziemi – pomoże on Wam się upewnić, że zebrany grzyb to na pewno kania.
Oczyszczone kapelusze moczę przez kilka minut w mleku ( max. 3 minuty – w zależności od wielkości kapelusza ) Grzyb ma być lekko namoczony, nadal jędrny.
Następnie moczę grzyb w jajku i obtaczam w bułce tartej. Tak przygotowane kapelusze obsmażam z obu stron na patelni. A potem już tylko jemy … Najbardziej lubimy kapelusze mające około 10-15 cm średnicy…
A jeśli chcielibyście dowiedzieć się troszkę więcej o kaniach.. zobaczyć czym różni się od muchomora sromotnikowego.. i czy faktycznie tak trudno ją z nim pomylić… zapraszam do lektury u Pyzy – klik … a jeśli będziecie mieć jakieś wątpliwości… niejasności… Pyza postara się Wam pomóc…