Cukier Lukier to jedna z manufaktur słodyczy we Wrocławiu. Jako, ze w naszej Łodzi nie ma takiego cudnego sklepiku czasem na gościnne występy przyjeżdża firmy z innych miast. Jak tylko dowiedzieliśmy się o pokazie robienia lizaków wiedzieliśmy, ze musimy tam być 😉
Cukier Lukier został zaproszony do Łodzi przez Różowe Okulary ( o kawiarence pisałam Wam tutaj – klik ). Na szczęście zarówno dzień jak i godzina warsztatów nam pasowały. Nie pozostawało nic innego jak wpisać się na listę, zrobić przelew i … wyruszyć autkiem na spotkanie 🙂 A co tam się działo ….
Sympatyczne panie z Cukru Lukru zdradziły niektóre tajemnice powstawania kolorowych lizaków na patyku. Z wody, cukru, syropu glukozowego i…cudnego aromatu arbuzowego powstawały nasze cuda. No i jeszcze kilku kropli barwnika – wszak nasze lizaki były biało, różowe 😉
Sam proces formowania masy już zaciekawił dzieci. Jak to – z takiej żółtej masy powstanie biały lizak ? Też byłam zdziwiona 😉 Ale kilkanaście, no może kilkadziesiąt wprawnych ruchów dziewczyn i żółta masa faktycznie stała się biała. Czary – nie 🙂
Potem powstał dwukolorowy wąż…. Któremu niestety trzeba było po kawałku ogon ucinać. I z takich ogonków powstawały lizaki. Koneser też zrobił swój egzemplarz – choć z trudami bo masa nadal była ciepła. Zwinięty jak ślimak wężowy ogon został nadziany na patyk i .. teraz tylko trzeba było ćwiczyć silną wolę i nie zjeść go zanim nie ostygnie i stwardnieje 🙂
Nie było to aż tak trudne, bo z reszty węża powstały arbuzowe małe cukiereczki 😉 Dzieciaki były zachwycone mogąc je zjeść. W tym czasie rodzice też mogli się pobawić w robienie lizaków 😉 reszta węża pozostała do ich dyspozycji. Zamieniliśmy się więc z Koneserem – tym razem On zrobił zdjęcie.. Uwaga.. pierwsze zdjęcie wykonane przez Konesera na blogu 🙂 Czyli jak mama kręci lizaka 😉
Na koniec spotkania każde dziecko zabrało do domu nie tylko wykonane przez siebie lizaki ( pod warunkiem, że nie zjadło od razu na miejscu ) oraz dyplom. Chętne osoby mogły na miejscu zakupić też wyroby Cukru Lukru – lizaki oraz cukiereczki. My kupiliśmy lizaki ( wiesz mama – ale Majka ma urodziny to Jej kupimy – tak moje dziecko dba o cioteczne rodzeństwo ) .
Wiem, że zaraz część z Was się odezwie, że to sam cukier. Wiemy- ale od czasu do czasu taki lizak nie zaszkodzi. U nas to od czasu do czasu to jest raz na pół roku 🙂 Choć powiem po cichu, że po warsztatach mam ochotę spróbować w domu pobawić się w tworzenie lizaków 😉
Każde dziecko musi spróbować lizaka, choć to sam cukier. Jak byłam, mała to uwielbiam lizaki w kształcie kuleczki w kolorowe paseczki:) Pozdrawiam!