Sałatka tuńczykowa to kolejne nasze doświadczenie z nowym produktem jakim jest Newella. Ponieważ wykorzystaliśmy produkt zdrowy to … staraliśmy się aby i pozostałe składniki były w tym klimacie. Dlatego mamy tuńczyka w sosie własnym, lekki jogurt, zieleninę.
Newella to 94% białka kurzego. Białka które samo w sobie nie jest jakieś wyraziste w smaku, żeby nie powiedzieć że jest nijakie. Postanowiliśmy więc nadać mu troszkę ostrości. Bo jak się zorientowaliście ostrą kuchnię lubimy od czasu do czasu.
Pasta z kurczaka to nasza wariacja na temat tradycyjnego smarowidła do pieczywa. Pasta z makreli wszak znana jest chyba większości. Ale nie ukrywajmy – nie każde dziecko ją polubi ( moja Pulpecja o dziwo odmówiła ostatnio konsumpcji takowej ). Natomiast delikatne pasta z dodatkiem kurczaka podpasuje niejadkom.
Pasta jajeczna dzisiejsza to nasza wiosenna wariacja na temat jajek. Mocno ziołowa z zielonym akcentem . Powstała metodą „na winie” czyli nasza ulubioną. I przy okazji jej przygotowywania okazało się, że mini ogródek trzeba uzupełnić o domową produkcję natki pietruszki i koperku .
Churros dzisiejsze to również jedna z propozycji konkursowych. Już na samym wstępie informuję Was , iż wpis ten bierze udział w zabawie kulinarnej “Smakowita Pajda to kulinarna frajda!”, którego sponsorem są ZT Kruszwica S.A. producent smalczyku roślinnego Smakowita Pajda. Smakowitą testowaliśmy w różnych wariantach i powiem jedno. Smakowita pajda zaskoczyła mnie na początku swoim istnieniem – jak to smalec roślinny ? A potem – zaskakujący był smak ( niczym prawdziwy smalec ) i ta wszechstronność w zastosowaniu. Ale nie przedłużajmy już zbytnio – zapraszam po przepis.
Pasta z makreli nie ma jednego, uniwersalnego oblicza. Jej postać, efekt końcowy zależy od naszego humoru i zaopatrzenia lodówki. Dziś zapraszam Was na najczęstsze połączenie smakowe – można powiedzieć klasyk w naszym domu.
Pasta jajeczna- zmielona, drobno posiekana. To nie dla mnie-ja wolę większe kawałki. Lubię czuć co jem. Dlatego mój lunch to bardziej sałatka jajeczna .
Tak przyznaję się bez bicia – potrafię do pracy zabrać coś co zawiera ugotowane jajka 😉 Na szczęście mam możliwość zjedzenia posiłku w kuchni, przy stoliku.. Więc moja koleżanka nie jest skazana na wąchanie tego specyficznego zapachu… Choć Jej akurat nie przeszkadzają jajka i sama też takowe przynosi 😉 jednak nie od dziś wszak wiadomo, że nie każdy lubi zapach ugotowanych jajek… więc… co by potem nam w biurze nie „pachniało” jajka konsumujemy w osobnym miejscu 🙂 A co dziś było do jajek … proszę bardzo 🙂
listopad 25th, 2014 
